Historia szkoły na Chynowie

Historia naszej szkoły, choć właściwie powinno się powiedzieć — nowa histo­ria — zaczęła się w lipcu 1945 roku. Jeszcze nie umilkły na dobre działa II wojny światowej, gdy do małej wioski pod Zieloną Górą — Chynowa — przyjechała pierwsza nauczycielka, Maria Sobańska. Wieś powoli zapełniała się przybyszami z różnych stron przedwojennej Polski, wielu przyjechało z terenów wschodnich. Z dorosłymi zjawiły się dzieci, a więc szkoła była bardzo potrzebna.

Szkoła już istniała, stała w samym środku wsi, okazała, z wieżyczką i zegarem, trzema salami lekcyjnymi oraz z mieszkaniami dla nauczycieli. Jeszcze kilka miesięcy temu uczyły się tu inne dzieci – niemieckie, po ustaniu działań wojennych wszyscy Niemcy musieli jednak opuścić swoje domy i wyjechać poza granice Polski.

Szkoła w Chynowie wprawdzie stała, lecz była bardzo zdewastowana. Brakowało w niej wszystkiego — ławek, tablic, kredy, pomocy dydaktycznych. Wszystko trzeba było budować od nowa, i to szybko, gdyż nowy rok szkolny miał się zacząć już 16 sierpnia 1945 roku. Jak wspomina M. Sobańska, porządkowała ona budynek i urządzała go z pomocą p. Chałupki*, sołtysa Chynowa, p. Machnickiego, swojego brata oraz reszty miesz­kańców wsi. Zespołowa praca przyniosła efekty, a wsparcie instytucji oświatowych z Zielonej Góry pozwalało nawet pozbyć się z terenu szkoły punktu sanitarnego dla koni, który w budynku uparcie próbowało organizować wojsko.

 

Wreszcie wszystko zostało dopięte na ostatni guzik i odbyło się pierwsze spotkanie rodziców uczniów placówki chynowskiej. Porządek spotkania tych 45 osób przewidywał, jak zanotowała M. Sobańska: wybranie Komitetu Rodzicielskie­go, ustalenie składek pieniężnych, przedstawienie planu lekcji, pomoc w dniu otwarcia szkoły (zbudowanie sceny, przygotowanie strojów, urządzenie przyjęcia dla gości). Udało się wszystko przygotować w kilka dni. Ludzie tak byli zmęczeni gehenną wojny, tak bardzo pragnęli normalności, że wszystkie siły oddali tej właśnie sprawie — urządzeniu szkoły dla własnych dzieci.

Dnia 16 sierpnia, w czwartek, placówka na Chynowie uroczyście rozpoczęła działalność. Pierwszy rok nauki polegał przede wszystkim na wyrównywaniu różnic. Wiele dzieci nie umiało czytać i pisać, mimo iż miały 12, 13 lat. Zdarzały się nawet starsze. Wojna i okupacja głęboko przeorała ich myślenie, trzeba było ponownie uczynić z nich dzieci i młodzież i wdrożyć do koniecznej szkolnej dyscypliny. Wtedy też pojawił się w szkole tran, co z pewnością przyprawiło niejednego ucznia o mdłości, ale też uratowało go przed ciężką chorobą.

W kolejnym roku, 1946, Maria Sobańska przestała pełnić obowiązki kierownika (choć do 1950 roku pracowała w charakterze nauczycielki), a jej miejsce zajął p. Kaczmarek. Skończył się okres budowania zrębów oświaty na Chynowie, zaczęła się trudna, codzienna praca. Kolejni kierownicy placówki, która z począt­kowej dwuklasowej w 1946 r. uzyskała status szkoły czteroklasowej, dbali o powierzonych sobie uczniów i starali się rozwijać kadrę oraz system nauczania. Nie było to łatwe, gdyż u schyłku lat 40. ubiegłego wieku oświata w Polsce zaczęła podlegać coraz mocniejszym naciskom politycznym.

Nieco lepiej było w czasie odwilży, po roku 1956. Władzę objął wtedy Władysław Gomułka i szkoły powoli zaczęły się skupiać na dydaktyce. Wyszło im to tylko na dobre, bo przecież dziecko chce się uczyć, bawić, poznawać nowych ludzi i dorastać — a nie uprawiać politykę. Co nie znaczy, że polityki w szkołach nie było. Nie o wszystkim można było mówić, na pochody pierwszomajowe trzeba było chodzić i wymachiwać flagami. Podręczniki też nie zawsze przekazywa­ły prawdę.

W pierwszym gronie nauczycieli chynowskich można było znaleźć: Henry­kę Przybylak, Emilię Rotkiewicz, Krystynę Skoczylas, Barbarę Koronę, Janinę Czajkowską, Józefa Klejnowskiego. O porządek i ład w szkole, a także o to, by w piecach kaflowych w klasach zawsze było napalone, dbała woźna — pani Wiktoria Modrzejewska. Mimo trudnej sytuacji materialnej i politycznej nauczyciele umieli kształcić i wychowywać pokolenia młodych ludzi na odpowiedzialnych obywateli. Pożółkłe zdję­cia sprzed 30, 40 lat pokazują, jak wtedy wyglądała szkoła. Przede wszystkim ławki, bardzo charakterystyczne - kto raz siedział w takiej ławce, nigdy jej nie za­pomni. Sadzano uczniów parami, przy czym siedzisko było jedno. W pochyłym blacie były dwa otwory (czasem jeden) na kałamarz oraz dwa wyżłobienia na pióra. Każde dziecko wtedy musiało mieć obsadkę i stalówki, a także szmatkę do wycie­rania rąk, później pojawiły się bibuły. Kleksy i brudne od atramentu dłonie były na po­rządku dziennym. Wszyscy uczniowie chodzili na lekcje w mundurkach, z obowiązkową tarczą szkoły na ramieniu. Mundurki były niebieskie lub granatowe z białymi koł­nierzykami. Nie można było przyjść do szkoły inaczej ubranym.

W roku 1965 pojawił się w szkole pierwszy telewizor, czamo-biały oczywiście - wielka radość zapanowała w szkole. Dumni byli uczniowie, nauczy­ciele, a przede wszystkim rodzice, którzy pod kierunkiem ówczesnego przewodni­czącego Komitetu Rodzicielskiego, Jana Sapiei, z wielkim oddaniem pomagali w pozyskiwaniu materiałów i środków dydaktycznych. Warto też wspomnieć, że już w 1957 roku placówka wzbogaciła się o bibliotekę, wciąż od tamtego czasu rozwijaną. Wtedy też, w początku lat 60. Chynów stał się dzielnicą Zielonej Gó­ry, a szkoła uzyskała status placówki miejskiej.
We wspomnianych latach zarządzało nią wielu dyrektorów, a każdy zosta­wił w kierowanej instytucji cząstkę siebie. Wymieńmy ich w tym miejscu: wspo­mniani już Maria Sobańska i p. Kaczmarek, a także Jadwiga Łebska, p. Jóźwiak, Stefan Kordas, Józef Jaworski, Józef Murzyński, Henryka Przybylak, Janina Łukaszewska, Józef Bać, Alicja Opaczyk (opiekowała się szkołą 10 lat), Krystyna Górska, Zofia Wielogórska. Za kadencji J. Murzyńskiego szkoła, w czynie społecznym wykonanym przez mieszkańców Chynowa, została powiększona o nowe skrzydło; w rozbudowie pomagał też przewodniczący Komitetu Rodzicielskiego pan Franciszek Boniakowski.

W latach 70. prężna, ośmioklasowa placówka, wyposażona w nowoczesne pracownie i pomoce naukowe wykształciła wiele roczników zdolnej i ambitnej młodzieży. Niestety, wkrótce, w związku z reformą oświaty, nastąpiły dalsze, tym razem jednak niekorzystne przemiany. Funkcjonujące na Chynowie w dzisiejszym Domu Nauczyciela przedszkole w 1975 roku przeniesiono do obecnie zajmo­wanego budynku, tworząc Zespół Nauczania Początkowego, obejmujący Szkołę Podstawową nr 5 i Państwowe Przedszkole nr 12. W ten sposób na Chynowie uczyły się już tylko dzieci w klasach I — III, na­tomiast pozostałe dojeżdżały do Szkoły Podstawowej nr 4 przy ulicy Kingi. Rodzi­ce, dzieci i nauczyciele walczyli jednak o powrót na Chynów pełnej podstawówki i na początku lat 90. ich starania przyniosły rezultaty.

W roku szkolnym 1990/91 uruchomiono ponownie klasę IV, w następnym zaś klasę V. Starsze jednak nadal dojeżdżały do miasta. Taka sytuacja trwa­ła aż do roku 1998, kiedy w wyniku starań rodziców i dyrekcji utworzono klasę VI. Niewątpliwym atutem stała się kolejna reforma systemu oświaty w Polsce, powołu­jąca gimnazja i sześcioklasowe szkoły podstawowe.

Pod koniec 1997 roku dyrektorem szkoły została Wioleta Haręźlak i to z jej nazwiskiem związane są kolejne przekształcenia placówki. Przede wszystkim została ona unowocześniona, stworzono pracownię komputerową, zmoderni­zowano część administracyjną, wybudowano salę gimnastyczną. Najbardziej jednak znaczącym przedsięwzięciem okazało się stworzenie l września 1997 roku, na bazie przedszkola i szkoły, Zespo­łu Edukacyjnego — pierwszej takiej placówki w mieście.

W 2003 roku placówka otrzyma­ła imię znakomitego francuskiego bajkopisarza - Jeana de La Fontaine’a.

* Imion niektórych wymienionych w tekście osób nie udało się ustalić.

Dnia 1 września 1997r. z połączenia Szkoły Podstawowej Nr 5 oraz Miejskiego Przedszkola Nr 12 powstał Zespół Edukacyjny Nr 1 w Zielonej Górze ul. Truskawkowa 12, do którego z dniem 1 września 2013r. dołączyło Gimnazjum Nr 5.